i z dzisiejszego punktu widzenia, klasyczny już western - konstrukcja fabuły jako powortu i rewanżu na sadystycznym rewolwerowcu o przewrotnym nazwisku Cypher - tu przypomina mi sie Harry Angel. Lancaster jest świetny i film - oczywiście z odpowiednim marginesem tolerancji - da się oglądać bez znudzenia.
twój wpis sprzed ponad 10 lat, ale nadal aktualny. To znaczy film nadal może się podobać mimo upływu kolejnych lat i nadal można by go zaliczyć do jednego z lepszych westernów Burta Lancastera. Całościowo może nie klasyk, ale całkiem niezłe kino swojego gatunku. Dużo akcji, dużo strzelania, dużo "bohaterstwa", a na koniec taki lekko psychologiczny akcent z małym niedopowiedzeniem. Oglądając Valdeza miałem wrażenie, że to trochę westernowa opowieść w stylu Rambo (oczywiście w nieco innych proporcjach).
No i polecam zwłaszcza tym wszystkim, którzy lubią Lancastera!